|
|
|
|
D O G G E R - L A N D < DOGS, DOGS AND DOGS> || BY Carrie ||
< DOGS, DOGS AND DOGS> || BY Carrie || |
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Amstaffka
Nowy
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 22:42, 26 Maj 2007 |
|
|
Moj koles to Amstaff jest kochany piękny i wogóle cudowny i ma 2 lata |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
Amstaffka
Nowy
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 22:46, 26 Maj 2007 |
|
|
Wygląd Ogólny: Pies sprawiający wrażenie wielkiej siły w stosunku do swojej wielkości, zwarty, muskularny, zwinny, grubokościsty.
Głowa i Czaszka: średniej długości, głęboka, szeroka czaszka, zaznaczone mięśnie policzkowe.
Nos: Nos czarny.
Stop: Wyrazny stop.
Wargi: Przylegające, gładkie.
Uzębienie: Zgryz nożycowy.
Oczy: Oczy ciemne, okrągłe, głęboko osadzone, szeroko rozstawione, o ciemnych obwódkach.
Uszy: Uszy kopiowane lub nie, wysoko osadzone.
Szyja: Długa, lekko wysklepiona, zwężająca się od nasady czaszki do łopatek. Skóra szyi nie może byc luzna.
Grzbiet: Stosunkowo krótki, Górna linia opada łagodnym łukiem od kłębu do nasady ogona.
Tułów: Lędzwie lekko wypukłe. Pojemna klatka piersiowa, żebra wysklepione, przednie kończyny szeroko ustawione, klatka piersiowa szeroka i głęboka.
Kończyny Przednie: Proste, o mocnej kości, nadgarstki mocne - pionowo ustawione.
Kończyny Tylne: Umięśnione, stawy skokowe nisko osadzone.
Stopy: Stopy średniej wielkości, ustawione równolegle do osi długości psa.
Ogon: Ogon stosunkowo nisko osadzony, nisko noszony.
Szata: Krótka, gładka, przylegająca, błyszcząca. Dopuszczalny jest każdy kolor z wyjątkiem: czarnego podpalanego i wątrobianego, biały stanowiący więcej niż 80% powierzchni ciała.
Wzrost: Psy: 46 - 48 cm, Suki: 43 - 46 cm.
Ruch: Swobodny, elegancki, sprężysty.
Uwaga: Psy muszą mieć dwa równej wielkości jądra w mosznie.
WADY: Każde odstępstwo od wzorca jest uważane za wadę. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Amstaffka
Nowy
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 22:46, 26 Maj 2007 |
|
|
Historia
10 czerwca 1936 roku American Kennel Club uznał rasę STAFFORDSHIRE TERRIER, zezwolił na otwarcie ksiąg rodowodowych i ogłosił standard. Od tego wydarzenia rozpoczęło się oficjalne istnienie rasy. W tym samym roku STAFFORDSHIRE TERRIER został uznany również przez FCI. 1 stycznia 1972 roku nazwa została zmieniona na AMERICAN STAFFORDSHIRE TERRIER w celu odróżnienia od angielskich STAFFORDSHIRE BULLTERIERÓW. Na wstępie należy zauważyć, że rasa została stworzona do walk. Miała na celu zaspokojenie najniższych ludzkich instynktów. Krwiożerczość ludzkiej natury powodowała, że próbowano uzyskać psy mające zakodowaną rządze zabijania, odporność na rany i ból. Przodkowie obecnego AMERICAN STAFFORDSHIRE TERRIERA wywodzą się z Anglii. Popularne tam były krwawe walki zwierząt. W początkach przeważały walki psów z innymi gatunkami zwierząt jak, np: byki, niedźwiedzie czy lwy, by później przerodzić się w walki psów. Niestety te w mniej jawnej formie przetrwały do dnia dzisiejszego. Według różnych źródeł pierwsze walki psów z bykami odbywały się już w 1174 - 1204 roku. W XIV w. król Edward III wydał nawet dekret, który uznał walki za zabawę ludową. Nie wiadomo dokładnie jakie psy brały w nich udział. Prawdopodobnie psy w typie Mastiffa, później Buldoga. Najpopularniejsze były walki psów z bykami nazywane BULL BAITING. W 1835 roku parlament uchwalił ustawę zakazującą walk zwierząt. Mimo to walki wciąż organizowano. W wyniku tego zakazu walki "zeszły do podziemia" i coraz większą popularnością zaczęły cieszyć się walki samych psów. Spowodowało to dążenie do wyhodowania nowych ras o większych wartościach bojowych, przedewszystkim chodziło o zwrotność i szybkość. Bazę stanowił Buldog, znacznie różniący się od współczesnego. W XIX w. królowały Buldogi o stosunkowo małych głowach, smukłe i wysokie. W latach 1820-1830 psy walczyły na arenach zwanych "PIT". Tak samo zaczęto określać psy używane do walk. Nazwa ta przetrwała do dziś, chociaż w tamtych czasach psy te różnie nazywano: BULL ET TERRIER, PIT DOG, HALF AND HALF, PIT BULL TERRIER. W większości tych nazw zawarty jest składnik przyszłego Amstaffa, a właściwie całej grupy ras psów uznawanych za psy walki - TERRIER. Jak w większości ras tak i w przypadku AMERICAN STAFFORDSHIRE TERRIER są różne poglądy na temat jego przodków. Według niektórych historyków kynologii Biały Terrier Angielski został skrzyżowany z Buldogiem w wyniku, czego powstał Biały Bullterrier. Inni uważają Bullterriera za przodka Angielskiego Białego Terriera. To dwa zupełnie różne poglądy. Również u polskich autorów zdania są podzielone: - E. Chwalibóg pisze: "Tak powstał Bull and Terrier - protoplasta kilku ras: Bullterriera, Bostona, American Staffordshire Terriera i Pit Bull Terriera (jeśli chcemy uważać go za odrębną rasę)". - A. Kalicińska: Historia rasy rozpoczyna się w Anglii około 1800 roku. Buldog został skrzyżowany ze Starym Angielskim Terrierem i Boston Terrierem w celu poprawienia sylwetki, dodania energii i zwinności." Trudno więc stwierdzić jak naprawdę powstała rasa. Na tym kończy się "wyspiarska" część historii American Staffordshire Terriera. W latach 1869-1870 pierwsze Pit Bull Terriery trafiają do Ameryki, gdzie błyskawicznie uzyskują tytuł najlepszego psa walczącego. W tych latach w Ameryce wszechobecny był hazard. Dotyczyło to zarówno gry w karty czy kości jak i walk psów. Wielokrotnie psy były dobierane przypadkowo np: Buldog walczący z mieszańcem psa z wilkiem. W większości jednak były to psy specjalnie szkolone do walk, importowane z Europy Pit Bull Terriery. Niektóre z nich przeszły do historii tak jak ich hodowcy i importerzy. Około 1880 roku Charlie Lloyd sprowadził do Ameryki dwa psy: PADDY i PILOT, które odniosły sukcesy w walkach, ale co ważniejsze dały początek wielu hodowlom współczesnych American Staffordshire Terrierów. Hodowcy amerykańscy opierali się głównie na psach z Anglii i Irlandii. Występowały one pod wspólną nazwą "OLD FAMILY", która dzieliła się na dwie zasadnicze: - "OLD FAMILY RED" - psy o barwie czerwonej, białej lub biało-czerwonej. - "OLD FAMILY RED NOSE" - psy o czerwonej barwie, miedzianym kolorze nosa, warg, pazurów i bursztynowych oczach. Psy tych linii słynęły z waleczności i odporności na ból. Ze znanych hodowców tamtych czasów należy wymienić: Jima Corcorana, Lightnera, Gas Housa, Semmasa. Pit Bulle nie były psami dostępnymi dla każdego. Hodowano je w obrębie rodzin i sprzedawano wyłącznie "zaufanym ludziom", co miało zapewnić czystość krwi i nie dopuścić do przypadkowych skojarzeń. Największy przełom w hodowli Pit Bull Terriera wiąże się z nazwiskiem JOHN P. COLBY, który szczenięta sprzedawał "zwykłym ludziom", a jego psy kryły suki z różnych hodowli. COLBY hodował psy z przeznaczeniem do walk, ale doceniał znaczenie ich bliskiego kontaktu z ludźmi zwłaszcza dla ich psychicznego rozwoju. Zauważył, że psy trzymane w kenelu nie są tak inteligentne jak te trzymane w domu. Oddawał część swoich psów okolicznym sąsiadom. Zaowocowało to szybką zmianą psiego usposobienia. Psy te zadziwiały swoją łagodnością w kontaktach z ludźmi, pełniły rolę towarzyszy dzieci. Warto dodać, że w przeciwieństwie np. do psów stróżujących, pity nie były psami "jednego właściciela", często przechodziły z rąk do rąk, z łatwością aklimatyzując się w nowym otoczeniu i akceptując nowego właściciela. W 1898 roku w wyniku starań C.B. Bennta założono pierwszą księgę hodowlaną, opracowano regulamin walk psów i powołano działający do dziś UNITED KENNEL CLUB. W 1900 roku zakazano w USA psich walk, lecz zakaz ten pozostał wyłącznie na papierze. Hodowcy podzielili się na dwie grupy. Jedni mimo zakazów chcieli stworzyć Pita - narzędzie do zabijania, drudzy zaś pragnęli przekształcić Pita we wspaniałego psa towarzysza. Było to utrudnione przez przywiązanie Amerykanów do jego roli "psa wojownika". W okresie I wojny światowej, w czasie manifestacji patriotycznych wizerunki Pita widniały na proporcach. Na słynnym plakacie Wallace's Robinsona jako przedstawiciel Ameryki pokazany jest właśnie Pit Bull Terrier. Najsłynniejszym Pitem w okresie I wojny był STUBBY, który za ostrzeżenie amerykańskich żołnierzy przed atakiem gazowym otrzymał stopień sierżanta armii amerykańskiej. Za pojmanie niemieckiego szpiega STUBBY został odznaczony medalem za odwagę, był także honorowym członkiem organizacji Czerwonego Krzyża. Ogromna popularność rasy zaowocowała w 1921 roku powstaniem klubu o nazwie AMERICAN BULL TERRIER CLUB. W 1936 roku rasa została uznana przez UKC pod nazwą STAFFORDSHIRE TERRIER, którą w 1972 roku zmieniono na AMERICAN STAFFORDSHIRE TERRIER. Rozdzielono psy walczące i wystawowe. Wielu hodowców przywiązanych do tradycji i mających odmienne spojrzenie na rolę rasy pozostało przy starej nazwie PIT; nie rejestrowało psów w AKC pozostając zrzeszeni w UKC. W latach 50-tych Pity były czasowo rejestrowane w AKC jako Amstaffy. Różnice między dzisiejszym Amstaffem a Pitem poza psychiką są bardzo niewielkie. Często Amstaff wygrywa wystawę AKC, a później występuje na wystawie UKC jako Pit. Amerykańscy hodowcy twierdzą: "Każdy Amstaff może być Pitem, ale nie każdy Pit może być Amstaffem". Amstaffy nadal pozostają symbolem "amerykańskiego psa". Wykorzystywane są w reklamach, otrzymują role w filmach itd... Do Europy Amstaffy dotarły dość późno. Pierwszy miot po suce Victoria Queen i Sumi's BLACK BANDIT urodził się w 1972 roku w hodowli MON AMOUR Petera Wickiewicza. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Amstaffka
Nowy
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 22:47, 26 Maj 2007 |
|
|
Psychika terrierów typu bull
Uważa się, że psychika psów bojowych jest szczególnie trudna do zrozumienia i kierowania. Dzieje się tak dlatego, że u tych ras została naruszona równowaga między pewnymi, zdrowymi chciałoby się rzec, instynktami. Z drugiej jednak strony właśnie za taki charakter, zwykle określany "prawie ludzkim" tak lubimy te rasy. Cechy dziedziczne, zmienione na drodze wieloletniej selekcji stanowią o specyfice tych ras które zwiemy bojowymi. Trzeba sobie od razu zdać sprawę, że niezrozumiałe zachowania naszego psa, to na ogół nie błędy wychowawcze z okresu szczenięcego, lub skutki urazów nabytych poza naszą kontrolą, lecz zespół cech odziedziczonych po przodkach, często nie tak odległych. Jako sędzia i hodowca mający wgląd w kontrolę psów naszych ras w skali kraju, nadto często obserwuję zachowania psów identyczne do tych, jakie prezentują ich rodzice. Naturalnie dla właściciela jego pies znajduje się niejako w centrum zainteresowania. Za nieprawidłowe zachowanie, nadmiar agresji, lękliwość swoich podopiecznych, wiele osób skłonnych jest winić siebie, swój brak doświadczenia, złe postępowanie dzieci czy innych domowników, którzy rzekomo "popsuli" psa. Bywa, że agresję, lękliwość, nadmierną pobudliwość usprawiedliwia się takimi argumentami. Gdy je słyszę, jakże często mam w pamięci identyczne zachowującą się matkę młodego psa, jej potomstwo z poprzednich miotów, zwykle po innych reproduktorach. Oczywiście czynnik wychowawczy jest niebagatelny w psychicznym rozwoju zwierząt. Zawsze przyjmuję, że psa o dobrym charakterze, o ustabilizowanym pod względem genetycznym zespole cech psychicznych, można zniszczyć złym postępowaniem. Psa złego psychicznie, o wadliwych cechach wrodzonych zmienić w zasadniczy sposób się nie da. Brak opcjonalnych danych o zwierzętach, które okazały się nie do opanowania tak dla właścicieli, jak i bardziej doświadczonych hodowców. Podstawowa rada, którą daję przyszłym właścicielom, to ta by nabyli szczenię o dobrej psychice. By swą młodą sukę hodowlaną kryli psami o dobrych, zrównoważonych charakterach. Konsekwentnie tak postępuję sam, od dwudziestu lat, nie łącząc swych suk z psami bez racji agresywnymi, nerwowymi, lękliwymi, lub będącymi potomkami takich zwierząt. Przejdziemy jednak do praktycznych uwag na temat psychiki psów. Psy bojowe nie powinny bać się nagłych hałasów, powinny zachować zimną krew w sytuacjach, w których inne psy ulegają czy to instynktowi ucieczki, czy też prezentują jakiekolwiek gwałtowne reakcje wynikające z normalnych psich predyspozycji psychicznych. Pies bojowy nie boi się w zasadzie niczego, ale też nie powinien być agresywny, świadczy to bowiem o braku pewności siebie, nerwowości lub lękliwości. Zmieniając psychikę psa, podobnie jak jego wygląd, narażamy się na uzyskanie pewnego rozrzutu cech wyhodowanych zwierząt. Pewną presję na hodowców, jeśli chodzi o selekcję na cechy psychiczne wywiera fakt, że pogodne, chętnie współpracujące, śmiałe psy są idealne jako zwierzęta wystawowe. Eksterier jest jakby podbudowany psychiką psa. Jednak fakt ten doceniają tylko prawdziwi hodowcy, a takim i tak starcza wyobraźni, by nie mnożyć zwierząt agresywnych czy lękliwych. Jak poradzić sobie z psem, który jest już naszą własnością, a którego zachowanie nie zawsze nas zadowala? Postępując z wyobraźnią, niekonwencjonalnie, lecz świadomie. Wskazując na zachowania niekonwencjonalne mam na myśli wykazanie, że wiele spontanicznych zachowań, wynikających z wielkiego kontaktu z psem, z zaangażowania w posiadanie psa, bywa słuszne. Możemy intuicyjnie rozpoznać przyczynę zachowań psa i również intuicyjnie psu "odpowiedzieć". Tak jest najprzyjemniej, tego w gruncie rzeczy oczekujemy od współżycia z czworonogiem. Jednak proces wychowawczy "normalnego" psa to co innego niż korygowanie złych zachowań psa wadliwego. Bywa, że pies warczy na kogoś z domowników i z niepokojącą systematycznością powtarza tę czynność. Jednorazowe warknięcie młodego psa na kogoś z jego ludzkiej "rodziny" również powinno zwrócić uwagę i zastanowić. Bullterrierowatych staramy się niepotrzebnie nie karcić. Karcone zbyt często, zbyt brutalnie, tracą zaufanie do właściciela i często stają się gnuśne. Kara ma spore znaczenie deprymujące. Psa młodego, który warczy na kogoś z domowników możemy niejako zdezorientować w kojarzeniu osób i zależności. Na przykład domownik, którego zachowanie lub tylko obecność źle pobudza zwierzę, może psu podać smakołyk. Nie jest to nagroda, ale w tym wypadku uspokojenie, zmiana nastawienia, demonstracja sympatii zwykle skuteczniejsza, niż pogłaskanie. Jeśli niechęć psa nie jest jeszcze zaawansowana, możemy wyjść na spacer, na którym smycz będzie trzymał właśnie ktoś mający nienajlepszy, lub tylko mniejszy niż inni kontakt z psem. Często podawane smakołyki bardzo poprawiają nastrój. Niestety sami często dezorientujemy psa w naszyci~ intencjach karmiąc go dla przyjemności przy stole w czasie posiłku. Pies, w poczuciu hierarchii zakodowanej genetycznie, w swej świadomości przez tę czynność zbliża się do przewodnika stada. Zajmuje w końcu pozycję równorzędną z nim w rodzinie. Pies rasy bojowej jest szczególnie czuły na takie sygnały i można przyjąć, że mimo swej inteligencji ulegnie sugestii, że pan mu ustępuje karmiąc go przy stole. Swojego psa nie można się bać. Trzeba być świadomym swojej wyższości i winna ona być dla nas naprawdę oczywista. Zakup psa dwumiesięcznego i przeświadczenie, że jak dorośnie to nas zje jest błędem. Szczenię wyrasta w takiej rodzinie w przeświadczeniu, że domownicy się go boją. Początkowo czuje się pozbawione opieki i samotne, z czasem jednak, gdy nie dzieje mu się nic złego, rozpoczyna (często w nieczytelny dla pana sposób) trening zachowań dominacyjnych. Zaczyna się pilnowanie miski, warczenie w kuchni czy na posłaniu. Może na przykład zawłaszczyć za pomocą warczenia fotel czy tapczan. Doskonałym sposobem na ustalenie dobrych relacji z psem jest na przykład karmienie go z ręki. Nie z powodu braku apetytu, ale dla wykazania, że pokarmy dajemy a nie odbieramy. Że przebywamy przy nim i mamy do tego prawo nawet wtedy gdy mógłby obawiać się, wiedziony instynktem, o wielkość posiłku spożywanego w tych okolicznościach. Możemy psu mieszać jedzenie w misce ręką, by nie wybierał najsmaczniejszych kąsków. Nie ukażemy go jednak nigdy zabierając miskę i oddając na przemian, warcząc czy udając innego psa. Nasze nagłe piśnięcie spowoduje, że szczenię zechce wylizać nam twarz na znak swego podporządkowania. Co jednak zrobi, gdy będziemy na niego warczeć przy misce? Nie wiadomo. Podobnie nasz tryb życia, oczywisty dla domowników jeśli prowadzimy ustabilizowany dom jest dla psa rytuałem. Bywa jednak, że coś się zmienia. Kiedy w mojej rodzinie miało pojawić się dziecko psy rozpoznały ciążę i sygnalizowały gotowość opieki. Kiedy dziecko przybyło do domu przyjęły je jako coś oczywistego. Pies trzymany jako jedyny może poczuć zagrożenie ze strony niemowlęcia i zazdrość o względy dorosłych domowników. Jeśli naprawdę zależy nam na psie możemy go fikcyjnie włączyć do opieki nad dzieckiem. Oczywiście nie namawiam na przedwczesne kontakty. Jedynie sugeruję, że pogłaskany, zaakceptowany pies chętniej będzie pilnował wózka na spacerach, "ze zrozumieniem" będzie się przyglądał ubrankom dziecięcym przygotowanym na przykład do prania, słowem przyjmie dziecko jak swój obowiązek, a nie jak rywala. Pies przepędzany z kąta w kąt, nie zabierany nigdy na spacery z dzieckiem gdy jest ono w wózku nie wytworzy szybko więzi z tym nowym członkiem rodziny. Jako ktoś obcy dziecko będzie dlań nieporządanym gościem, o którego wszyscy w domu zabiegają. Gdy dziecko podrośnie musimy zadbać o prawidłowe relacje między nim a psem. Dobry psychicznie pies wiele zniesie ze strony dziecka.' Wykaże cierpliwość i wyrozumiałość gdy maluch włoży mu palec w oko czy ucho. Nie służy to jednak niczemu, w końcu pies może w dyscyplinujący sposób kłapnąć zębami w stronę dziecka. Oczywiście w takim wypadku łatwo o zranienie, a hasło "pies ugryzł dziecko" może być przyczyną utraty zaufania i sympatii do psa przez część domowników. Bullterrierowate są wyjątkowo inteligentne, ich reakcje zastępcze prawie nigdy nie mają konsekwencji złych dla ludzi. Gdy jednak obcy pies podejdzie do dziecka, nasz zechce go przepędzić. Gdy dziecko (lub ktokolwiek) zasłoni swoim ciałem srożące się na siebie psy, może się narazić na ugryzienie. Pies tylko w taki sposób mówi "odsłoń go". W świecie psów takie ugryzienie byłoby niezauważone, zbagatelizowane. Większość książek o psach sugeruje, by pozwolić psom samym rozwiązywać sprawy hierarchii wzajemnej na przykład w parku. W przypadku psów bojowych przestrzegam przed takim postępowaniem. Przecież były używane do walk ... Przy tej okazji dodam, że nie mógłbym z czystym sumieniem polecić amatorom naszych ras trzymanie dwóch samców. Owszem z łatwością można do samca dołączyć młodą suczkę. Jeśli poradzimy sobie z izolacją wˇ czasie cieczki, trzymanie takiej pary może dać nam wiele radości. Naturalnie do bullterrierowatego terriera samca możemy z łatwością dołączyć sukę każdej innej rasy. Jedynie w przypadku ras wybitnie krótkonosych charakterystyczny, głośny oddech może być przyczyną nieporozumień. Łatwo jednak nasz pies przekona się, że to swoista przypadłość, a nie wyraz złego nastawienia do świata. Również do posiadanej bull terrierki czy suki innej, pokrewnej rasy możemy dołączyć sukę lub samca każdej rasy. Zwykle też nawet niechętne innym psom okazy inaczej traktują zwierzę, które muszą zaakceptować w domu, inaczej zaś obce zwierzęta na spacerach. Relacje z domu pozostają niezmienione, gdy nasi podopieczni udadzą się razem na spacer. Jednak dłuższe niewidzenie, na przykład parotygodniowe, może u zwierząt spowodować konieczność konfrontacji i zachowania dominacyjne. Oczywiście zakładamy, że mamy do czynienia z normalnymi psychicznie psami i chciałbym aby takich było najwięcej. Nie tylko w naszych rasach zdarza się, że wybitny eksterierowo pies, zwłaszcza samiec; zostawia po sobie znaczną ilość, nawet paręset sztuk potomstwa. Jeśli ma wady natury psychicznej łatwo zauważyć, że może przekazać je znacznej części potomstwa. Tym bardziej, że jak wykazała opinia dziedziczenie agresywności czy lękliwości sięga 75% potomstwa obciążonego osobnika i to z różnymi partnerami. Pewna słabość konstrukcji psychicznej może również objawić się nerwicą i w konsekwencji agresywnym odreagowywaniem niepokojów. Agresja nerwicowa może mieć wiele przyczyn. U psów bojowych pewien rozdźwięk istnieje już w tym, że są to psy wrażliwe na kontakty i akceptację (lub jej brak) w domu rodzinnym, zaś bardzo odporne na nieprzyjazne zachowania osób ze świata zewnętrznego. To zróżnicowanie reakcji powoduje, że dla początkujących amatorów są one mało przejrzyste, agresja bywa postrzegana jako cecha pozytywna, z którą trudno sobie poradzić a nie wada, którą należałoby eliminować. Właściwie najlepiej eliminować pierwotną przyczynę reakcji agresywnej. Jeśli pies ma jakieś nerwice, bywa że wyniósł je z kojca. Należy wcześnie (czyli krótko po kwarantannie) wychodzić z psem na "smyczowe" spacery. Są wprawdzie psy, które z zasady drażni ruch uliczny, choćby za sprawą zapachów i dźwięków odbieranych jako wybitnie przykre. Zwykle jednak przyczyną zachowań psa na ulicy są dobre lub złe doświadczenia, niekiedy wrodzona lękliwość. Podobnie rzecz się ma z tolerowaniem smyczy i obroży. Zdarza się, że pies do jakiegoś momentu źle i niechętnie chodzi na smyczy. Nijak nie chce skojarzyć jej ze spacerem. Czasem tylko obroża stanowi problem, pies bowiem pięknie chodzi na szelkach. Przestrzegam jednak przed doszukiwaniem się tych przypadłości u każdego pupila niechętnie poddającego się rytuałowi spaceru na smyczy. Zwykle niechęć do obroży jest krótkotrwała i nie trzeba jej neutralizować obojętnymi (przez brak kontaktu z karkiem) szelkami. Sporo psów we wczesnym szczenięctwie uczy się nieprawidłowych reakcji podobnie jak uczą się złych reakcji psy o złamanej psychice. Szczenię naśladuje matkę, rodzeństwo, czy inne psy, na przykład dorosłe, przebywające w tym samym domu. Znany jest fakt uczenia psów na przykład myśliwskich, przy starszym psie "nauczycielu". Jeżeli mamy w domu psy agresywne, źle ze sobą współżyjące, odgryzające się domownikom, możemy przyjąć, że młode psy przejmą te zwyczaje nawet wtedy, gdy nie będą ich miały wśród zachowań dyktowanych im przez instynkt. Tak więc psy, które wcześnie opuściły kojec agresywnej, złośliwej wobec ludzi i zwierząt suki, mogą wyrosnąć na lepsze psychicznie niż te, które przejmą na drodze wyuczenia część nawyków z domu rodzinnego. Oczywiście w nowym miejscu, u bardziej świadomego właściciela mogą zostać wyeliminowane nabyte wcześniej przez szczenię narowy. Również te dotyczące komunikowania się przez agresję. Ważnym i stosunkowo łatwym do realizacji, w przypadku młodych psów, jest wymóg, by zwierzę nie "załatwiło sobie" nic poprzez agresję. W wypadku szczenięcia działającego z furią lekceważmy jego zachowania, obserwując jednak, na czym psu zależy: czy na pozostawieniu go w spokoju, czy na oddaniu mu zabawki, czy też jest to nawykowa odpowiedź na każdą próbę kontaktu z nim. W pierwszych dwóch przypadkach nie ustępujmy psu w konkretnych zajściach, pamiętając, że ceni sobie spokój i zabawę ulubioną piłką czy kostką. Jednak nieustępliwość nie oznacza klapsa. Możemy na przykład, gdy szczenię zawarczy na wyciągniętą dłoń, spróbować zdezorientować je pobliskim hałasem, pomyślanym oczywiście jako kara zadana podstępnie. Hałasem może być odgłos trąbki rowerowej, bardziej przykry niż niezmiennie wyciągnięta dłoń. Nasza ręka wobec tak nagłego i przykrego bodźca stanie się nieważna, a kto wie, może wręcz miła. Podobnie bez użycia efektu dźwiękowego piesek może przekonać się, że dłoń, na którą warczy, zawiera miły smakołyk. Ten bodziec jako przyjemny może okazać się bardzo przydatny i integrujący. Podobnie pies wykazujący agresję może mieć potrzebę bycia zdominowanym "w akcji". Wszak jego agresja, służąca dominacji, występuje też przy określonych naszych czynnościach. Uczymy psa (w chwili gdy jest pogodnie nastawiony) komend w istocie deprymujących, hamujących np. "siad", "waruj". Czołganie się zaś, tak niegdyś popularne, w opinii wielu szkoleniowców traci znaczenie. W chwili, gdy pies przejawia agresję w stosunku do domownika, ta właśnie oso- ba może posłużyć się którąkolwiek z podanych wyżej technik neutralizujących złe zachowanie. Dotyczy to oczywiście wyłącznie młodych psów, mających wyuczone złym wychowaniem nawyki agresji, jako formy komunikowania się ze stadem. Ważne jest, abyśmy sami nie potęgowali złych nawyków swoim złym postępowaniem. Zakłopotanie szczenięcia szybko minie, górę weźmie ciekawość, chęć zabawy. Odwracajmy uwagę od sytuacji niepożądanych. Kierujmy nie tylko poleceniami, ale również dyskretnym dozowaniem bodźców odciągających psy od niepożądanej czynności. Istotne jest, aby niepożądane zachowania nigdy nie przyniosły psu korzyści. Drobne objawy złych zachowań możemy ignorować. Budujemy w naszym psie pogodną pewność siebie. Przez wczesne zapoznanie go z różnymi sytuacjami uodporniamy go także na inne, nie tak łatwe do szybkiego zaimprowizowania jak podróż samolotem, czy poważniejszy zabieg lekarski. Ufność to cecha, którą możemy w psie wypracować na własne, niezależne od użyteczności obronnej, potrzeby. Innym zagadnieniem jest nazwa psa, wbrew pozorom mająca znaczenie w jego życiu. Każda nazwa niesie pewne emocje i przez ich pryzmat kształtuje się stosunek ludzi do naszego psa i jego do nich. Jeśli imię będzie budziło czułość, określało zwierzę jako głupie, sugerowało że jest groźne, jeśli wskazuje na urodę zwierzęcia, jego zmyślność, szlachetność, wszystkie te aspekty imienia czyli nazwania psa przyklejone są do niego jak etykietka. Poza tym jeden pies może mieć wiele imion a nie jak wskazują niektórzy - jedno, najlepiej dwusylabowe. Pies pięknie rozumie imię kilkuwyrazowe, kwestią osobną jest, jak się tym imieniem posługiwać. Samo imię (przezwisko?) może deprymować czy też "zawstydzać" psa, który coś źle zrobił. Może też imię (inne) budzić w psie nagłą wesołość, lub tylko sugerować dobry nastrój i miłe, szczególnie w tym momencie, relacje z panem. Imię może też dyscyplinować na spacerze, gdy chcemy psa przywołać do porządku. Imiona mogą działać jak komendy, nie oznaczając przy tym konkretnej czynności. Przekazujemy więc psu gotowy "nastrój w pigułce", rzecz zdawałoby się bardzo trudną do świadomego przekazania zwierzęciu, a często odbieraną przez nie właściwie, ale bez naszej wiedzy, czy akceptacji. Bywa, że jesteśmy zdenerwowani, ale nie chcemy tego przenosić na psa. On zaś, jak czuły odbiornik, reaguje lub przynajmniej może zareagować przygnębieniem, dezorientacją. Wówczas miłe psu imię i odpowiedni ton niwelują złą i niechcianą relację. Możemy też hasłem powodować złożone czynności: wspomniane już szukanie pana lub przedmiotu czy przyniesienie sprzętu z innego pokoju. Zakładamy często, że polecenie (używane przecież rzadziej niż imię) może być dość skomplikowane, ba, modyfikowane i tra6a do świadomości psa. Imiona, nawet jeśli jest ich wiele i każdy domownik wymyśla nowe, są świetną zabawą z psem i w ten pełen czułości sposób ułatwiają całej rodzinie pozytywny kontakt ze zwierzęciem. Oczywiście nie prześcigujmy się w wymyślaniu imion dla psa. Pojawią się "sa me", w miarę rozwoju psa i naszych z nim kontaktów. Pamiętajmy, że konsekwentne postępowanie z psem nie oznacza kurczowego trzymania się jakiejś techniki wychowawczej. Oznacza stworzenie psu zaplecza psychicznego, wolnego od zmian nastrojów właściciela, rzutujących na stosunek do psa. Nie traktujmy psa jak istotę myślącą w sposób porównywalny z naszym. Nie bierzmy go też za zwierzę głupie, nieinteligentne, uwikłane w instynkty i przez to łatwe do omamienia. Szanujmy i kochajmy swoje psy |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Amstaffka
Nowy
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Sob 22:48, 26 Maj 2007 |
|
|
troche sie rozpisałam o nich |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Luna
PsiaAdmin
Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nieba :)---> G0łkow!ce :)
|
Wysłany:
Nie 8:50, 27 Maj 2007 |
|
|
tROCHE TO MALO POWIEDZIANE |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Amstaffka
Nowy
Dołączył: 26 Maj 2007
Posty: 19 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Wto 16:18, 29 Maj 2007 |
|
|
Przeczytaliscie ? |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Luna
PsiaAdmin
Dołączył: 13 Maj 2007
Posty: 81 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nieba :)---> G0łkow!ce :)
|
Wysłany:
Wto 16:26, 29 Maj 2007 |
|
|
Ja tak |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|